Dziś tylko na chwilkę, bo mój synek ma katar i ciągle latam za nim z chusteczką... Zresztą on przez weekend tak marudził i chciał to do mnie na ręce, to do męża... Dzisiaj jest na szczęście lepiej bo katarek coraz mniejszy, ale synek odciąga mnie od każdej pracy byle tylko być z nim... Teraz też wziął moją rękę i ciągnął bym poszłam gdzieś z nim... Okazało się, że po układanki:) to mam chwilkę, bo uwielbia się nimi bawić:)
Chciałam Wam pokazać jak pięknie zakwitł mój hiacynt:)
A jak pachnie:) obłędnie:) kocham zapach hiacyntów:)
Jak już tu jestem to pokażę Wam metamorfozę pewnej ramki. Kupiłam ją jako prezent na Walentynki dla mojego męża. W sumie to jakoś specjalnie nie obchodzimy tego święta, bo jesteśmy zdania, że kochać się trzeba cały rok, a nie tylko tego dnia... Ale jakiś tam drobiazg jest miłym gestem na okazanie tego co się czuje:)
A oto ramka:
przed metamorfozą:
a tak po niej:
A Wam jak się podoba??? Mężowi bardzo:) (do tego uszyłam mu etui na telefon, ale o tym innym razem:))
Jak już napisałam co mąż dostał to pochwalę się moim prezentem:)
Mąż doskonale wie, że nic nie sprawi mi tak radości jak kwiaty:)
no to dostałam:
Bardzo mi się podoba:)
Tak sobie pomyślałam, że w jednym z następnych postów pokażę moje kwiaty, a jest ich dość dużo:)
Pozdrawiam ciepło w ten piękny, słoneczny dzień.
My niestety musimy dziś zostać jeszcze w domku:(