wtorek, 28 października 2014

Metamorfoza

Witam Wszystkich,

Kochani znów wyszło tak, że blog zszedł na dalszy plan. Po powrocie z wycieczki okazało się, że pan który miał u nas malować akurat ma okienko kilkudniowe i może przyjść do nas.   Bardzo chciałam mieć już pomalowane więc zgodziliśmy się od razu. Nie malowaliśmy sami bo mogłoby się to skończyć źle haha;) Nie będę się rozwodzić na ten temat:) Powiem tylko tyle, że wg mnie jak ktoś czegoś nie umie to niech się za to nie bierze, bo potem tylko kłótnie i awantury, nagadywanie jeden na drugiego itd. Pewnie wiecie o co chodzi:) Kolory farb hmmm miałam ogromny dylemat, jaki kolor wybrać. Od kilku miesięcy planowałam beże, ale jak przyszło do malowania to do głowy wszedł mi szary i nie chciał za nic wyjść:):) Mój M. powiedział ,że wybór koloru pozostawia mi więc stanęło na szarościach, ale żeby nie było, że kobieta zmienia zdanie co pięć minut w kuchni zagościł kolor kawki z mlekiem:)

Po malowaniu ogromne sprzątanie, a potem szczęście z możliwości patrzenia na szarości:) Wiele razy wspominałam tutaj na blogu, że mam już dość łososiowego i słonecznego koloru. Bardzo mnie przytłaczały:(
Odeszły już w niepamięć co cieszy mnie niesamowicie:) Bardziej niż nowa kiecka:)


No więc koniec mój mojego gadania. Zapraszam na małą fotorelacje z mojego mieszkanka:) taką przez dziurkę od klucza...

Pokój dzienny



 Nowy zegarek z Pepco. Jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na zegarki. Ważne bym wiedziała, która jest godzina. Ten mnie zauroczył i nie mogłam wyjść bez niego:)


A tutaj chciałabym się troszkę pochwalić. Na blogach wielu dziewczyn widziałam drzwiczki ażurowe. Bardzo mi się podobały i pomyślałam, że po malowaniu też sobie takie sprawię. Od myślenia do czynu jeden krok, więc trochę farby, papier ścierny by stworzyć z czegoś nowego coś z pazurem czasu:) Efekt dla mnie bardzo zadowalający... A na drzwiczkach zawisł mój wianek z hortensji, który jakiś czas temu pokazywałam na blogu... Wtedy był jeszcze zielony, a teraz pięknie usechł. Zapach też cudny..



A tutaj kuchnia:)W niej zmieniliśmy stół i krzesła. Wcześniej mieliśmy wyższy, taki barowy i barowe krzesła. Szczerze nigdy przy nim nie jedliśmy, bo było okropnie niewygodnie... A od teraz siedzimy sobie we trójkę 
i jemy razem posiłki:) Krzesełka są dwa więc panowie od razu zajęli swoje miejsca, a mnie przypadło siedzenie na pufie... Przy kolejnej wizycie w Ikei przyjedzie z nami taboret:)

A kuku robi mój kochany łobuz... nie widać tego na zdjęciu, ale płacze bo nie chce by mama robiła zdjęcia tylko go przytulała albo bawiła się z nim samochodami...




Różyczki przesyłam Wam:) 
U nas pogoda jest okropna. Od niedzieli nie ustępuje mgła. Może nie jest nawet zimno, ale pogoda jest taka zgaszona... Mam nadzieję, że się poprawi. 
Na dodatek mój łobuz zaczyna kichać i pokaszliwać  więc i tak siedzimy w domku...



Mimo wszystko życzę Wam miłego dnia:)
Idę zrobić sobie gorącej herbatki z sokiem malinowym:)

Buziaki


P.S. Przepraszam za jakość zdjęć, ale innych tym aparatem nie idzie zrobić. Pogoda za oknem też chyba robi swoje:(

3 komentarze:

  1. ładne widoczki na tych zdjęciach, bardzo ciepłe wnętrza i ozdoby świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. I pięknie , kto by pomyślał , ze szarości mogą tak fajnie wyglądac :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz:)